Rencontrer L'Arche
Rencontrer L'Arche
🇵🇱 un fuerte abrazo / silny uścisk
0:00
-8:35

🇵🇱 un fuerte abrazo / silny uścisk

update 15 | dziennik podróży

version 🇨🇵 🇧🇪 | 🇬🇧 version | 🇩🇪 version | versión 🇪🇦 | wersja 🇵🇱 | 🇱🇹 versija | 🇺🇦 kalba


Środa, 10 listopada

Drodzy przyjaciele,

Wyjazd z Kowna do Moià, przejazd z Litwy do Hiszpanii, to jednocześnie najdłuższa podróż i droga do ostatniego etapu naszej podróży inicjacyjnej. Jest to zbliżanie się do końca, rozpoczęcie odczytywania na nowo całej naszej podróży, a także danie dzieciom perspektywy spotkania z ich przyjaciółmi.

Katalonia, słońce i Sagrada Familia wydają się być dobrymi argumentami, aby zmotywować wszystkich do odbycia tej długiej podróży. Tak na wszelki wypadek. Plan był prosty. Nawiązać kontakt ze wspólnotą Els Avets we wrześniu i wspólnie zastanowić się, co można by zrobić. Wrzesień, Ukraina, Covid. Poszukiwania noclegu w pobliżu Moià rozpoczęliśmy w październiku. Z 3 tygodniowym wyprzedzeniem. Jak zwykle w rzeczywistości. Zrelaksowani.

Nie tak zrelaksowani. Słońce i morze oddalały się w miarę zbliżania się wyjazdu z Litwy. Powodem był długi weekendowy urlop w Hiszpanii na festiwalu Castanyada. Krótko mówiąc, żadne zakwaterowanie nie było dostępne w naszym budżecie w promieniu godziny jazdy od gminy. Nic. Nie ma już Parc Guell, nie ma już L'Arche w Hiszpanii. Dokąd mieliśmy jechać? Do innej wspólnoty w Europie? Z powrotem do Le Mans?

Zaufanie. Zawsze. Opuściliśmy Le Mans i oddaliśmy wszystko w Jego ręce. Co miało się wydarzyć tym razem? Dokąd nas zabierze? Do Miquel i Victorià. Do La Bufa, do wioski Collsuspina. Wiadomość nadeszła 15 października. Laura kazała nam do nich zadzwonić. 16 października, w dniu wyjazdu z Kowna, wiemy, że czekają tam na nas pokoje. Droga przed nami była wyraźna, jak zaproszenie do przekroczenia granic psychicznych, do odważenia się na jeszcze jedno spotkanie.

Jechaliśmy w kierunku południowo-zachodnim. Zjazd do Europy wymagał wielu zasobów. Praga, most św. Karola, Zamek, wschody i zachody słońca, muzeum komunizmu. Wszystko jest piękne. Poza zbyt krótkimi nocami. Teraz to już nawyk. Offenburg i wieczór z przyjaciółmi harcerzami. Lyon, w domu matki chrzestnej Daphne. Skorzystaliśmy z okazji, aby pojechać do Katimavik of L'Arche w Lyonie i zobaczyć naszą kuzynkę i jej dzieci. Ostatni odcinek do Hiszpanii, przejazd przez Pireneje jest magiczny i wciąż rozbrzmiewa w naszych uszach, gdy hiszpańskie piosenki wdzierają się do minibusa. Radośnie, droga kończy się w La Bufa.

La Bufa, wiejski zajazd. Miquel i Victorià robią wszystko, abyśmy czuli się komfortowo. Po raz pierwszy zatrzymujemy się u rodziny. Musimy wymyślić nowy sposób bycia. W miarę upływu czasu odkrywamy ich rodzinę, ich pasję do muzyki, ich szalony projekt odbudowy La Bufa, aby tam zamieszkać, myśliwych, którzy przychodzą na przekąskę w każdą niedzielę o 7 rano, ukryte zakątki okolicznych gór, a przede wszystkim więź, która łączy Miquela i wspólnotę Els Avets. Rozumiemy, że nie znaleźliśmy się tu przypadkiem. Po raz kolejny nauczyliśmy się przezwyciężać nasze obawy, nasze pytania i wszystkie "co by było gdyby". Wspaniałe przyjęcie przez Laurę, Ramona i całą wspólnotę rozwiało nasze obawy i sprawiło, że zniknęły w mgnieniu oka.

L'Arche to wielka rodzina. Widać to na wielu znakach. Powrót do Pragi. Przed stelą, tuż po wizycie w Muzeum Komunizmu. Mężczyzna zaczepia nas, opowiada swoją historię, swoją obecność na Placu Wacława w czasie Praskiej Wiosny, swoje wygnanie, powrót 40 lat później, obowiązek pamięci, a na koniec mówi: "Są dwie ważne rzeczy, Wolność i Rodzina".

L'Arche to gigantyczna, wędrująca rodzina. Tą rodziną jest Joana, wolontariuszka z Poznania, którą poznajemy podczas jej służby obywatelskiej w Moià. To Ugnė, która organizuje nasz pobyt w Kownie i którą bardzo dobrze pamięta Bernard z Namur. To Colette z Brukseli, którą również spotykamy w Poznaniu. To Noémi ze Śledziejowic, która nas błogosławi i przesyła nam wiadomości w doskonałej francuszczyźnie. To Kamilė i Emile, dawni asystenci La Ruisselée witają nas w Wilnie. To Hania i Iwona, które promieniują swoją radością i miłością do Polski. To Marcin, wolontariusz we Włoszech, Brukseli, Cork, a potem we Wrocławiu, zanim dołączył do Gdyni. To Ramon, który co roku odwiedza jakąś społeczność, by wspierać swoją misję jako Lider Społeczności Els Avets.

Els Avets, czyli Jodły, to piękna wspólnota pełna Miłości, jak mówi Laura. Wspólnota, która wkrótce będzie obchodzić 40-lecie swojego istnienia. Jej więzi ze wspólnotą El Rusc, drugą wspólnotą w Katalonii, są bardzo silne ze względu na ich historię. Druga wspólnota zrodziła się z pierwszej. Lluisa i Jordi, opowiadają nam o swoim zamieszkaniu w pierwszym domu wspólnoty po ślubie. Ich zaangażowanie jako pary i ich przywiązanie do wspólnoty, wykraczające poza lata. Bo L'Arche troszczy się o całe życie. To, co robisz dzisiaj, ma wpływ na następne 15 lat. Nieważne, czy jesteś liderem, administratorem, pomocnikiem czy wolontariuszem. Zetknęliśmy się z tak wieloma ofiarowanymi życiami, tak wieloma życiami powierzonymi L'Arche. Ala, Gertrud, Laura, Véronique, Myrèse, Denis i Elena. Co odkryli w tajemnicy swoich serc?

Els Avets to wspólnota, która jest piękna dzięki miłości, która w niej panuje, gdzie członkowie i asystenci dzielą się dobrymi i złymi wiadomościami, gdzie rytmiczna praca w warsztacie jest powodem do dumy. Maria del Mar i Jordi dwa razy w tygodniu pielęgnują wspólny ogród w pobliskiej wiosce. Roisa prowadzi warsztaty teatralne z ogromnym talentem emocjonalnym. I zawsze "robi z", a nie "robi dla". Jeśli zapytasz, czy możesz pomóc w zmywaniu naczyń, usłyszysz, żebyś poprosił Alberta, bo dziś jest jego zmiana. Gemma prawdopodobnie zrujnuje też Twoją grę w domino z Marioną i Alipio, bo ona woli opowiadać dowcipy. Ale potem dowiesz się, że jest znakomitą pisarką. Jordi będzie błaznować z Themy, drugi Jordi będzie próbował nakłonić cię do samodzielnego dokończenia potraw. A Antonio będzie cię witał po francusku, każdego dnia. Byliśmy ich gośćmi. Teresa i Albert pokazali nam swoje Coves del Toll, Carmen i Montserrat otworzyli przed nami swoje Opactwo Montserrat. Można poczuć katalońskie ciepło słuchając Mercè, Soni i Aitora, patrząc na kolorowe ceramiczne donice Wspólnoty, balsamy, mydła i kwiaty na Sant Jordi.

Sagrada Familia i Parc Güell w Barcelonie są wyjątkowo piękne. Pobyt we Wspólnocie w górach Katalonii jest jeszcze piękniejszy. Jak ciepły uścisk. Dary, które otrzymaliśmy podczas tej podróży, dają nam wgląd w bezcenny skarb, którego pełni jeszcze nie poznaliśmy. Ostatniego dnia Ramon zaproponował, abyśmy opowiedzieli historię naszej podróży i tego, czego nauczyliśmy się o L'Arche. Przeglądanie zdjęć z 4 miesięcy przyniosło tyle wspomnień. Wybranie 4-5 zdjęć z każdego etapu było nie lada wyzwaniem. Stopniowo zaczęły pojawiać się odpowiedzi na nasze pytania, te, które postawiły nas na naszej drodze. Jakby tajemnica została odkryta.

Czym jest L'Arche? To wielka rodzina, bezwarunkowe przyjęcie i opieka, jaką wspólnota otacza całe życie. Słowa, które tak często do nas wracają, to słowa Adama z Poznania: "Dobrze, zè jestès!".

Dobrze, że jesteście, wszyscy wolontariusze, pomocnicy i przyjaciele!
Dobrze, że jesteście, wy wszyscy, główni członkowie!
Dobrze, że jesteś, ty, L'Arche!

Un fuerte abrazo, amigos

0 Comments
Rencontrer L'Arche
Rencontrer L'Arche
🇨🇵 Le Podcast à lire et à écouter : Voyage en Europe à la rencontre des communautés de L'Arche 🇬🇧 The Podcast to read and listen to : Journey in Europe to meet the communities of L'Arche